Jeśli zdarzy nam się, że auto nie chce zwyczajowo odpalić, nie panikujmy. Przyczyny mogą być bardzo różnorodne, ale najważniejsze, by nie załamywać rąk i wziąć się do konstruktywnego działania.
Co może w naszym aucie zawieść? Być może jest to uszkodzona instalacja elektryczna bądź niesprawny alternator. Zdecydowana większość przypadków wskazuje jednak na rozładowany akumulator.
Zimą sytuację rozwiązać może wymontowanie akumulatora i podłączenie do prostownika (koniecznie w ciepłym pomieszczeniu) na co najmniej 8 godzin.
Najczęściej jednak nie mamy odpowiednich narzędzi i z pomocą przyjść może tylko auto. A właściwie przyjechać – do jego działającego akumulatora należy podłączyć kable.
Kabli rozruchowych w bród
Na rynku motoryzacyjnym istnieje wiele rodzajów kabli rozruchowych. Decydując się na zakup warto pamiętać o tym, by był nie tylko dość gruby, ale by miał gruby rdzeń. Minimalna wartość natężenia prądu w instalacji elektrycznej samochodu osobowego to 400 A. Nierzadko jednak rozładowany akumulator potrzebuje mocy nawet o 200 A większej.
Ważne jest też to, by długość kabli była odpowiednia. Standardowo może wynosić od 2 do 6 metrów.
Przewód rozruchowy na ratunek
Aby spróbować uruchomić auto, nie wystarczą kable. Potrzebny jest też drugi, sprawny pojazd. Kable rozruchowe występują w kolorze czerwonym i czarnym. Czerwone podpinać się powinno do wartości plusowych w obu akumulatorach, czarny zaś podłączamy do minusa w akumulatorze dawcy, drugi czarny zaś – do elementu metalowego w drugim aucie (tym niesprawnym)
Podłączanie kabli z rozwagą
Skupienie i pełna powaga gwarantują sukces. Pamiętać należy bowiem, że kable nie działają na zasadzie magnesów i absolutnie nie można łączyć plusa z minusem na klemach. Taka sytuacja doprowadzić może bowiem do ogromnego zwarcia, a przez to i bardzo dużych kosztów późniejszej naprawy.
Uruchomienie tak podłączonych aut może doprowadzić do sukcesu i „zaskoczenia” silnika auta niesprawnego.
I co ważne – nie należy ruszać od razu po pozytywnym uruchomieniu auta. Warto poświęcić parę minut na odczekanie i dopiero wtedy rozłączać kable – koniecznie w odwrotnej kolejności, niż były podłączane.